Otwockie sosny- to hasło znane jest chyba każdemu, kto choć raz miał okazję gościć w tej części Niziny Mazowieckiej. Sosny, jak sosny, rzecz sama w sobie może dość zwyczajna - wszak sosnowe lasy rosną nie tylko tu; więc dlaczego akurat Otwock zasłynął w temacie sanatoryjno-uzdrowiskowym, i to już w czasach, gdy nikomu, nawet niejakiemu Flemingowi, o antybiotykach się nawet nie śniło? Otóż dużo do powiedzenia w tej materii miał lodowiec, który zostawił nam na pamiątkę całą masę przepuszczającego wodę piachu. Wiedzą coś na ten temat wszyscy podlewający trawniki i ogródki: ziemia jest w stanie wchłonąć każdą ilość wylanej na nią wody. Taka gleba nie sprzyja jakimś wyrafinowanym uprawom rolniczym czy plantacjom, dlatego duże obszary Mazowieckiego Parku Krajobrazowego porośnięte są sosnową monokulturą. ![Sosna](/images/gallery/zestarej/korona.jpg)
Jakże bardzo jednak różni się ten las od - powiedzmy - sosnowych lasów Roztocza. Tamtejsze tereny obfitują w wodę, a i gleby są ciut cięższe, więc roztoczańskie sosny pną się w niebo proste i strzeliste, niby maszty. Nasze zaś sośnięta - niskie, chude, poskręcane we wszystkich możliwych i niemożliwych kierunkach.
Na szczęście lasy otwocko-celestynowskie to coś więcej niż piach i karłowata roślinność: to oczywiście niepowtarzalny mikroklimat. A zaistniał on właśnie dzięki sosnom i przepuszczalnym glebom. Jak już powiedzieliśmy - co napada, to wsiąknie, więc powietrze jest raczej suche. Suchy sosnowy las wygrzany w gorącym letnim słońcu emituje całą masę olejków eterycznych, żywic i innych różności, i one włąśnie tak dobroczynnie oddziałują na drogi oddechowe - chore i zdrowe też. Oczywiście, dziś, kiedy mamy do dyspozycji najróżniejsze preparaty chemiczne zwane w niektórych kręgach lekami, uzdrawiające działanie tutejszego mikroklimatu wydawać się może drobnym nieporozumieniem, ale nie dla kogoś, kto poznał, jak pachnie otwocki las rozgrzany w upalny, letni dzień.
![Sosna jakich wiele...](/images/gallery/zestarej/sosnam.gif)
![...ale są i takie](/images/gallery/zestarej/sosnak.gif)
Lasów zaś jest w tych okolicach całkiem sporo. Zaczynają się mniej więcej na wysokości Warszawy, a kończą za Celestynowem. Ich kondycja jest dość zróżnicowana: wiele drzew sadzono za tzw. komuny (np. w okolicach Łysej Góry, wzdłuż Drogi Czerwonej, w Mlądzu...), natomiast w centrum miasta rosną sosny starsze, nie rokujące wielkich nadziei na przetrwanie. Nieunikniona urbanizacja nie pozwala na odmłodzenie drzewostanu, ochrania się tylko drzewa już istniejące. Jak dotąd Otwock skryty jest w sosnowym lesie, można jedynie zastanawiać się: jak długo jeszcze?