Rezerwat utworzono 32(1978) lat temu na podstawie zarządzenia Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego. Swym zasięgiem obejmuje środkowy i dolny bieg Świdra o długości 41 km oraz dolny bieg Mieni o długości 5 km. Oczywiście sama woda to nie wszystko - istotę rezerwatu stanowi pas ziemi o szerokości 20 m z każdej strony wzdłuż wzmiankowanych rzek.

Jak wynika z powyższych liczb - w obrębie Otwocka leży niewielka część rezerwatu, zresztą chyba najbardziej znana. Świder jednak nie zawsze wygląda tak, jak sugerowałaby jego nazwa. W okolicach Sufczyna nurt jest wartki, a wypłukane przez wodę polodowcowe głazy tworzą podobne do górskich małe wodospady. Poniżej - aż do Glinianki, rzeka rozlewa się szerokimi meandrami, z rzadka tylko przyśpieszając na nielicznych kamienistych kaskadach. Między Wolą Karczewską a Wólką Mlądzką - płynie wąskim, głębokim korytem, by w końcu znów rozlać się szeroko płytkim nutrem wśród niezliczonych wysepek i piaszczystych ławic.

Świder...

Owe piachy i płycizny to raj dla wszelkiego rodzaju bobasów i ich rodziców. Doprawdy, trudno o drugą taką rzekę, do której niemal bez obawy i nadzoru można puścić swoją pociechę, a samemu oddać się błogiemu przypiekaniu ciała na słoneczku, tudzież kiełbaski na grillu.
W tym miejscu niewątpliwie podniosą się głosy kwestionujących czystość wody w Świdrze. Zaiste historia skażeń tej rzeki jest długa, jak ona sama i obfituje w momenty dramatyczne. Czegóż to do Świdra nie wpuszczano! Bodajże w latach osiemdziesiątych Świerk wylewał doń odpady promieniotwórcze; później nieźle kotłował Mińsk Mazowiecki, zatruwając Mienię, która z kolei zatruwała Świder; w międzyczasie odbywały się dzikie spusty szamba, wysypywanie śmieci, ostatnio w modzie jest topienie wraków kradzionych samochodów...

...i znowu Świder...

Jak jest naprawdę? Tego chyba nie wie nikt, aczkolwiek pewne fakty można ustalić. Rzeczywiście czystość wody Mieni, a więc i Świdra poprawiła się wybitnie, odkąd w Mińsku postawiono oczyszczalnię ścieków. Zanim to się stało, woda w Świdrze często była mętna i - co tu dużo mówić - śmierdziała. Dziś w obu rzekach żyje mnóstwo raków, które - podobno - są naturalnym probierzem jakości wody, bo prędzej wyginą, niż uodpornią się na zanieczyszczenia (choć odrębna teoria głosi, iż raki mimo wszystko uodporniły się). Kolejny fakt - co roku na początku sezonu letniego Sanepid ogłasza triumfalnie, a lokalna prasa ochoczo drukuje, że Świder jest skażony bakteriologicznie - ostatnio na całej długości. Anonsom tym towarzyszy czasem postawienie kilku tablic ostrzegawczych, jednak nie zaobserwowano wyraźnego związku między liczbą tychże, a stopniem skażenia wody.
...i jeszcze raz Świder